niedziela, 22 stycznia 2017





Gdzieś przeminął tamten czar
w chmurach okna błyszczą
przystanek zmienił się
w zbiór przypadkowych osób.

Uleciał urok cichych wieczorów,
tylko szum kół
pędzi w rytmie godzin.
Drzewa cierpią na bezsenność
w mroźna zimowa noc.

piątek, 13 stycznia 2017






Wrzesień,
koncert złotej jesieni
mknącej nutami dni
snujący się nieskończenie
 i z mgłą , i z słońcem w deszczu.
W przelotach kluczy na południe,
klekocie i innych zestawach dźwięków,
barw nie do  odtworzenia
i cieniem historii,
co rozbrzmiewa echem.





Znów z dzwonkiem powracam
w tamto lato upalne,
w tę piosenkę wrzosów.
Niebo ubrane w kir i czerwień,
niepewność drżącąna rzęsie.
Przyspieszony rytm kroków,
uwerturę wybuchów i strzałów.
Rzędy    krzyzy w ogrodach
i rozpacz ściskająca pancerzem,
i wierzę,ze nie powróci.






Ty się zrodziłeś z tęsknoty
z wspomnienia bruku i stóp,
z wiosen odkrywanych na nowo,
z marzeń ubranych w tęczę.


Ty się zrodziłeś z widoków
ukrytych we wczorajszym zmierzchu
, ze świateł barwiących domy,
z spacerów w ulubione miejsca.

Tkwisz zawieszony jak niebo,
wciąż nade mną i nad Nią
jednakowymi symbolami .

Pod powieką zostawiasz,
uśmiech czuły, matczyny,
wdzięczność za wszystko.