czwartek, 28 marca 2013






Wielkanoc pisanką się toczy
porankiem, co zawsze w kościele.
Zielenią, bo ona przebija
i niskim dywanem się ściele.
Z za krzaka spogląda zajączek,
forsycja złotem zabłyśnie.
Pokropi z niebiańskich rączek
nim tęczą na niebie pobiegnie
Zapachnie żurem i baba,
paschą rozsiądzie na stole
do pory z pachnąca kawą
w rodzin i bliskich kole.
I będzie taka przejrzysta,
jak kropla z oka czysta.

niedziela, 24 marca 2013

Palemka


Za szybą, w regale stała od zawsze.Otulona celofanem,nieco już wyblakła, ale nadal piękna. Jak zapomniana historia, której nie ma komu opowiedzieć.Kilka gałązek bukszpanu, bazie i drobne bibułkowe kwiatki.
Była stałym elementem naszego domu i nigdy nie zastanawiałam się , kiedy i jak się u nas znalazła.
Po prostu była i już.
Tyle razy wędrowała z nami do kościoła i wracała na swoje miejsce.Okresowo towarzyszyły jej inne, wykonane naszymi niewprawnymi dłońmi. Żadna jednak jej nie dorównała.
w tym roku, krótko przed Niedzielą Palmową odeszła nasza Babcia.Było nam smutno i bardzo nam jej brakowało.
Któregoś wieczoru zebraliśmy się wszyscy, żeby ją powspominać.Mówił każdy. Płynęły historie ze śmiechem, i ze łzą.
To wtedy mój wzrok padł na Palemkę.
Nie wiem jak to się stało. Czy sprawiła to atmosfera w pokoju, czy może zbliżająca się Wielkanoc,ale zadałam pytanie skąd się wzięła.
Dopiero cisza jaka zapadła uświadomiła mi,że wypowiedziałam je głośno.Trochę się wystraszyłam, bo wieczór był szczególny, a odpowiedz niekoniecznie związana z Babcią Tosią.
Mama uśmiechnęła się i dodała,dobrze ,że zapytałaś.W końcu powinniście poznać tę historię.
Działa się ona wtedy, kiedy Babcia Tosia, wówczas jeszcze nastolatka wraz z rodzicami mieszkała na Powiślu.Trwała wojna i często nie wszystko można było zdobyć. Zbliżała się tak jak teraz Niedziela Palmowa.Pomyślnie się złożyło,ze nieopodal w zapuszczonym przydomowym ogrodzie można było znaleźć zarówno bukszpan jak i bazie. Babcia postanowiła je wykorzystać, ale żeby była ładniejsza potrzeba było kwiatów. W jednej z szuflad znalazła zapomniane resztki bibuły , wyjęła piękną czerwoną wstążkę, którą ozdabiała swój warkocz i owinęła Palemkę.Tak to w piękny niedzielny poranek 1944 roku dumna szła do kościoła św.Anny ze swoja Palemką.
Potem było powstanie i jak wiecie wszyscy musieli opuścić Warszawę. Wśród niewielu pamiątek , Babcia zabrała ja ze sobą.
Przeszła nie tylko do Pruszkowa, gdzie dziwnym trafem nie zostali rozdzieleni, ale w dalszą drogę do krewnych we wsi pod Grodziskiem Mazowieckim.W 45 roku wróciła z Babcią i jej rodzicami do Warszawy. Babcia uważała ją za talizman chroniący przed nieszczęściem i tak już z nią pozostała aż do końca.
Kiedy mama skończyła opowiadać, popatrzyliśmy na siebie i zdecydowaliśmy, że w tym roku zaniesiemy ja prosto po mszy do Babci ,aby  teraz przypominała jej nasza obecność u niej.

piątek, 22 marca 2013






Świt oświetlał to pożegnanie,
co nas wiodło w ciepłe pielesze.
Krótkie, ale mocne chrapanie,
rozlegało się sponad poduszek.
Popłynęły fale sennych mocy,
by zasypać myśli zbyt śmiałe.
Kiedy  on, kres niosący nocy
patrzył w oczy, zmęczeniem pociemniałe.
Trwało to w te krótkie chwile,
na krawędzi jawy i snu.
Ty żegnałeś mnie przy drzwiach czule,
ja życzyłam, bądź miły dniu

czwartek, 21 marca 2013

**************






Jak trudno jest wrócić.
Spojrzeć na świat dorosłym wzrokiem.
Wąskie uliczki dzieciństwa,
ktos zamienił na szerokie aleje.
Wyburzył jedne, wybudował drugie,
ktoś swe nadzieje zrealizował.

Park dziś nieco mniejszy,
nowe lampy oświetlają alejki.
Ale wciąż, lustro stawu tak samo się śmieje
i kaczek jak kiedyś ,całe mnóstwo.
Fontanny echo w słońcu tęczą lśni.

A ten rynek.........................
tak  dobrze pamiętam,
razy kiedy byłam tutaj , nie tylko sama
Lody topniały od ciepła,
dorożka sunęła powoli,
jakby wprost z wiersza Gałczyńskiego

Jak trudno jest wrócić,
tyle lat za tym widokiem tęskniłam,
gotowa użyć ptasich skrzydeł,
skrócić rozłąki czas długi.
To moje miasto rodzinne,
inne , a jednak to samo.

Przytulić je chcę jak ono mnie kiedyś
i jak ciebie zawsze, Mamo

Wyznanie






Na złotych nitkach słońca,
dla ciebie, zawieszę czerwień róż,
pachnącą jak ty, senna nad ranem,
kiedy świt budzi ciebie w mych ramionach.

Na skrzydłach wiatru lotnych
roześlę na wszystkie strony świata.
Moje wyznanie dla ciebie
i nawet echo powtórzy moje KOCHAM

na skrawkach białych,
co jak owieczki na niebie się pasą
twoją postać namaluję
sercem, co bije dla ciebie ,  i myślą

Obudze ciebie świtem,
abys zobaczyła i uwierzyła,
jestes moim odbiciem i połówką
 - KOCHAM CIĘ -

poniedziałek, 18 marca 2013

Dlaczego, Panie,ja?







Już dawno przestałam pytać
Dlaczego, panie, nie ja?
I w bezradności usychać
a może............któregoś dnia.
                 Jak listek jesienny malutki
                 do twoich padnę stóp.
                 I promyk nadziei, malutki
                 że jestem przy tobie, choć ciut.

Poczatek...............








Początek ,zawsze jest trudny
jak pierwszy krok
nieśmiały,
jak pierwszy pocałunek,
rozedrgany
jak liść tańczący na wietrze.

Ten brak wiary,
co dręczy, az słowa stają sie cięższe
ta stała niepewność,
bo wciąż coś może pójść nie tak.
Krok zrobiony,
a stopa jeszcze tnie powietrze

piątek, 15 marca 2013

Jest taka chwila



Jest taka chwila,
jak zatrzymany kadr.
Słonce wciąż świeci,
nas mija cały świat.
A ona nie przemija.
A ona trwa.

Gest zatrzyma,
na milion uderzeń serca.
Spojrzenie zamgli,
ta myśl, w którą nie wierze .
Nie, to nieprawda!
A ona trwa.

Oddech stanął,
jak płotu sztachet szereg.
Czegoś zabrakło,
stopni na skali czy liter.
A ona nie przemija.
A ona trwa





Zaśpiewaj mi,
zaśpiewaj mi piosenkę,
parę słów,
refren,który znam.
Gdy słyszę ja,
zaraz się robi piękniej.
Stopom lżej,
jakby ubyło lat.

przenosisz mnie,
w świat słowem malowany.
Gdzie nie ma ram,
a koniec? Nie wiem gdzie.
Otaczasz nim,
jak ktoś bliski, kochany
i sercu lżej

środa, 13 marca 2013

Znajdę Cię



Znajdę ciebie,
na którymś z moich szlaków
Może dziś, może jutro,
Nie wiem.
Czekam jak gniazdo na przylot ptaków.

Słońce przegląda się,
w czarnej szybie z asfaltu
odbija promienie,zajączki skoczne
Trochę  tak ,
do muzyki myśli taktu

Wiatr listy śle,
barwne z jesiennych lisci.
Obraz twój we mgle rozmyty
czy się ziści?




Pamięci Anny

Na niewidocznych kartkach duszy
została na zawsze
Tu, gdy się serce bardzo wzruszy
spotkania nasze
Jej głos, moje milczenie
duet jednostronnie doskonały
Ja , wciąż się uczyć muszę
Ona, ideał doskonały



 .


Wspomnienia myślą ją maluję
tutaj od zawsze
W tym zakątku dobrze się czuję
Ach, te spotkania nasze
Jej głos,moje milczenie
duet jednostronnie doskonały
Ja,wciąż się uczyć muszę
Ona, ideał doskonały

piątek, 8 marca 2013

Maleńkich diamentów krople




Maleńkich diamentów krople,
Nagie ubrały drzewa.
Kołysze je wiatr, oddycha
W naszyjnik zebrać się spodziewa,
 Jak panna, co na oblubieńca czeka.


Prosi, chłodzi podmuchem każdym
I dłoń z nitką wyciąga.
Niestety, próżne starania.
One, ku słońcu zwrócone twarzą,
O jego promieniu jasnym marzą.


Wiatr smutnieje w jego blasku,
Patrzy jak znikają.
Czekać do brzasku znów trzeba.
Jak dar nocy zostaną ofiarowane.
A on, prośbę swa znów do nich zaniesie.

Czas.............


                                                               Czas go ubrał w jesienne liście
                                                             Z refleksami czerwieni i złota
                                                                             Okrył nagość,
                                                           Powój wciąż zielonym liściem,
                                                                 By go nie dotknęła słota


                                                               W tle zostało zaorane rżysko,
                                                           Co je wróble gromadą obsiadły.
                                                           Tak ubogie miał towarzystwo,
                                                        Wszystkie kłosy dojrzałe dawno spadły.   
           

                                                     Tylko łza, roziskrzona barwa tęczy,
                                                     W dół spłynęła żałoba zbyt krótką.
                                                              I w nagich gałęziach
                                                    Jak dzwon cicho dźwięczy
                                                     Tą ostatnią pożegnalną nutką.