Maleńkich diamentów krople,
Nagie ubrały drzewa.
Kołysze je wiatr, oddycha
W naszyjnik zebrać się spodziewa,
Jak panna, co na oblubieńca czeka.
Prosi, chłodzi podmuchem każdym
I dłoń z nitką wyciąga.
Niestety, próżne starania.
One, ku słońcu zwrócone twarzą,
O jego promieniu jasnym marzą.
Wiatr smutnieje w jego blasku,
Patrzy jak znikają.
Czekać do brzasku znów trzeba.
Jak dar nocy zostaną ofiarowane.
A on, prośbę swa znów do nich zaniesie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz